Codziennie ratujemy życie dziesiątkom ludzi
Gdzie pomagamy?
W wiosce Ntamugenga w prowincji Kivu Północne mamy pod opieką szpital. To od lat wyjątkowo niebezpieczny region świata: bandyci, rebelie, niepokoje społeczne i ciągle wisząca na włosku wojna. Pacjentów wciąż przybywa.
Dla dziesiątków tysięcy ludzi jesteśmy jedynym ośrodkiem opieki zdrowotnej w promieniu kilkudziesięciu kilometrów (chorych przynoszą nam nawet z Ugandy).
Na sytuacji w Kongu (DRC) korzystają lokalni bandyci i rebelianci. Cierpią jak zwykle najbiedniejsi i bezbronni. Dzięki Wam mają się gdzie schronić, dzięki Wam możemy ich leczyć i karmić.
Szpital prowadzony jest przez polskie siostry od aniołów. Zdaje się, że nie znają one sytuacji, o której można by powiedzieć, że jest beznadziejna, choć wiedzą, czym jest huk wybuchających moździerzy.
Trudno też uwierzyć, ale w tej małej wiosce w górach, do której nie dojedzie samochód bez napędu na cztery koła, spotkało się kilku doskonałych fachowców, którzy oprócz tego, że ratują zdrowie, są dla reszty przykładem, że nadzieja umiera ostatnia. Szpital to dla nich całe życie.
Jak pomagamy?
W szpitalu mamy 72 łóżka. Rocznie zapewniamy ponad 15 000 przyjęć ambulatoryjnych, ok. 4000 hospitalizacji, ponad 1000 porodów (w tym 1/3 przez cesarskie cięcie), leczenie 8000 osób chorych na malarię, blisko 700 transfuzji krwi. Rocznie to blisko 25 000 procedur medycznych.
Płacimy pensje personelowi, kupujemy mleko terapeutyczne, leki, sprzęt. Wszystko to odbywa się w warunkach, które europejskim lekarzom trudno byłoby sobie wyobrazić. Codziennie ratujemy życie dziesiątkom ludzi.