Cała rodzina Jeana mówi Wam dziś Aksanti! Dziękujemy!

Demokratyczna Republika Konga

Drugi co do wielkości kraj w Afryce, kraj pełen paradoksów. Z jednej strony bogaty w zasoby naturalne (m.in. kobalt, miedź, koltan, ropa naftowa, diamenty, złoto), z drugiej jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych na świecie. Od dziesięcioleci Kongo pogrążone jest w przedłużających się konfliktach, które doprowadziły do powstania jednego z największych kryzysów humanitarnych na świecie.

Garść informacji:
  • Prawie 62% populacji (około 60 milionów ludzi) żyje w skrajnym ubóstwie, za mniej niż 2,15 dolara dziennie.
  • Aż 10 milionów ludzi wymaga natychmiastowej pomocy humanitarnej
  • 33 miliony ludzi pozbawionych jest dostępu do bezpiecznych źródeł wody i właściwych urządzeń sanitarno-higienicznych
  • liczne ogniska śmiertelnych chorób, w tym odry, malarii, cholery i wirusa eboli
  • ok. 11% wszystkich przypadków śmiertelnych spowodowanych malarią na świecie miało miejsce właśnie tutaj
Nasz szpital to ponad

27 000

procedur medycznych rocznie
Rocznie leczymy z malarii ok.

7000

pacjentów
Nasze położne odebrały

953

porodów w 2023 r.

26.07.2021

Ze zdjęcia uśmiecha się do Was Jean Muhondo. Pochodzi z Rubare. W 2000 r. poślubił Devote, urodziła im się czwórka dzieci i kilka lat później przenieśli się do Gomy, stolicy prowincji, gdzie zaczął pracować jako kierowca moto taxi, najbardziej popularnego środka transportu w wielu afrykańskich krajach. Początkowo wynajmował motocykl, w końcu dorobił się swojego. Mimo ciężkiej pracy nie wszystko w życiu rodziny ułożyło się tak, jak tego chcieli.

Mimo że Jean pracował od świtu do nocy, rodzina z trudem wiązała koniec z końcem. Życie w mieście kosztuje. Nigdy nie dorobił się swojego domu. Wynajmował malutki budynek z desek za 20 dolarów miesięcznie. Nie mieli swojego ogródka. Zakup jedzenia, węgla drzewnego do kuchni, a nawet wody (0,25 USD za 20 litrowy), bo dostępu do bieżącej nie mieli, pochłaniał cały dochód.

20 maja w Ntamugendze zmarł ojciec Devoty. Starszy i bardzo zasłużony człowiek. Przeżył kolonializm, epokę Mobutu i kilka lokalnych wojen. W naszej wiosce znali go wszyscy. Na pogrzeb przyjechał również Jean z żona i dziećmi. Po pogrzebie planowali zostać jeszcze dwa dni i w niedzielę wrócić do domu. Niestety, w sobotę wieczorem okazało się, że nie mają do czego wracać. Niespodziewany wybuch wulkanu Nyiragongo spopielił cały ich dobytek, łącznie z motocyklem Jeana – źródłem utrzymania dla całej rodziny. Pod grubą warstwą lawy znalazła się również szkoła, do której uczęszczały dwie córki Jeana. Spłonęło wszystko, co mieli, łącznie z planami i marzeniami.

Rodzina Jeana utknęła w Ntamugendze. Jej historię poznaliśmy, kiedy jedna z jego córek potrzebowała lekarza. Na początku nieśmiali, otwierali się stopniowo podczas kolejnych wizyt. Po odgruzowaniu drogi dojazdowej do Gomy, ojciec wrócił do miasta. Nocował u znajomych i próbował zarobić jako moto-taksówkarz w systemie „pass”. Kiedy jakiś właściciel motocykla robi sobie przerwę, Jean podnajmuje pojazd i w tym czasie zarabia kilka franków. Trudno jednak w ten sposób zasypać wielką jak krater wulkanu dziurę potrzeb, która z dnia na dzień urosła do wielkich rozmiarów. Devota pracowała dorywczo w polu u rożnych właścicieli, mieszkając z dziećmi u swej matki.

Siostra Agnieszka nie mogła wyjść z podziwu, z jaką pokorą Jean i Devota przyjęli kataklizm, który zabrał im wszystko, co z takim trudem gromadzili przez lata. Nigdy nie widziała w ich oczach zrezygnowania, raczej wdzięczność, że w chwili wybuchu nie było ich w mieście. Nikogo nigdy nie prosili o pomoc, nie narzekali, nie obwiniali losu za swoją sytuację. Zamiast tego robili wszystko, by choć o centymetr poprawić swoją sytuację. Odpowiedzią na wszystkie problemy w życiu Jeana i Devoty zawsze była praca.

Od kilku tygodni dzieci Devoty i Jeana chodzą do szkoły. Opłacamy im naukę, pokryliśmy wyprawkę do nowej szkoły w Ntamugendze. Cała rodzina ma zapewnioną opiekę medyczną. Otrzymali od nas ubrania i zapas żywności. Szukają domu w okolicy, a kiedy go znajdą opłacimy im czynsz na najbliższe pół roku. Kupimy też Jeanowi motocykl, by mógł zarabiać na utrzymanie rodziny. Oboje z Devotą zdecydowali się zostać w Ntamugendze. Choć Goma daje większe możliwości zarobku, boją się, że wulkan wybuchnie znów i nie będą mieli już tyle szczęścia.

Sytuację Jeana i jego rodziny zmieniła czujność siostry Agnieszki i Wasze piątki. Jeśli jeszcze macie jakąkolwiek wątpliwość, że regularnie powierzanie nam nawet najdrobniejszych kwot ma sens, to historia rodziny Jeana powinna rozwiać wszystkie Wasze wątpliwości. 5 zł raz w tygodniu nie obciąża zbytnio domowego budżetu, w życiu naszych podopiecznych, może jednak zmienić wszystko!!! Cała rodzina Jeana mówi Wam dziś Aksanti! Dziękujemy!

Zapełnij świąteczny stół

WielkaMoc Dobra

Do wielkanocnego stołu, do wspólnego dzielenia się życiem, chcielibyśmy zaprosić najmłodszych, podopiecznych ośrodków dożywiania w Kaedi i Atarze, których spotkaliśmy. To oni naszej troski i życiodajnego pokarmu potrzebują najbardziej. 

czytaj więcej

Mamy już:
8 588
Potrzebujemy:
29 000