Znów. O piątej nad ranem zawyły alarmy przeciwlotnicze, terroryzując mieszkańców Kijowa. Do tego nie da się przyzwyczaić. Zginął człowiek. Więcej ofiar będzie później. Zobaczymy je za miesiąc, w szpitalu kardiologicznym, który nie będzie mógł operować z powodu braku prądu. Zobaczymy je w domach seniorów, których przejmujące zimno zabije zapaleniem płuc.
W Dnipro pocisk spadł blisko magazynu, z którego codziennie dostarczamy pomoc do najbardziej odległych, niebezpiecznych i jednocześnie najbardziej potrzebujących miejsc.
— Jesteśmy bezpieczni. Nikomu nic się nie stało, choć, jak zawsze po ataku było dużo nerwów, kiedy nie mogliśmy dodzwonić się do bliskich i reszty zespołu — mówi Jan, szef naszego zespołu w Ukrainie.
Właśnie zaopatrzyliśmy małe szpitale w wioskach w regionie dnieprowskim w łóżka medyczne, generatory i power banki. Pakujemy pomoc do Słowieńska i okolicznych wiosek, w których sytuacja pogarsza się z godziny na godzinę. Ich mieszkańcy dostaną termo-bieliznę, generatory, termosy i piece rakietowe.
Udzielamy pomocy we wschodniej Ukrainie na coraz większą skalę. Bardzo Wam dziękujemy za każdą złotówkę trafiającą na fundusz Ciepłej Paki. Dziękujemy też duńskiej organizacji Bevar Ukraine i gazecie Politiken, która obdarzyła nas zaufaniem i cały czas zasila nasze magazyny w Ukrainie dostawami najbardziej potrzebnych sprzętów, zakupionych w ramach ogólnokrajowej zbiórki przeprowadzonej wśród swoich czytelników.