Prosto z Lesvos relacja dr Kosmędy

Grecja

W 2015 przez greckie wyspy przeszło 856 tys. osób, a w 2017 i 2018  już tylko niecałe 30 tys. (według UNHCR). Ale już 2019 rok przyniósł wzrost – ponad 60 000 nowoprzybyłych. Praktyka pokazuje, że na Lesbos można utknąć na dobre kilka lat. Nikos i Katerina prowadzą na wyspie małą restaurację, w której każdy uchodźca może poczuć się jak w domu i za darmo zjeść posiłek.

Garść informacji:
  • pod koniec 2023 r. w obozie na greckiej na wyspie Lesbos jest ponad 3500 uchodźców, blisko 26% z nich to dzieci.
  • od początku 2015 r. przez greckie wyspy dotarło do Europy prawie 1 000 000 uchodźców
Dziennie zapewniamy ponad

330

posiłków dla uchodźców
Prowadzimy dystrybucję

posiłków i materiałów pierwszej pomocy

dla najbardziej potrzebujących, w tym dzieci, kobiet w ciąży i chorych
Opiekujemy się

5 ha gospodarstwem

które daje pracę i zaopatruje kuchnię w warzywa

13.07.2021

Dziś naszego Bloga oddajemy Oli Kosmędzie, lekarce, która jest z nami na Lesvos po raz pierwszy – choć pracę na misjach medycznych zna od podszewki – i z którą codziennie odwiedzamy mieszkańców obozu Moria 2.0:

„Jestem całkowicie świadoma, że nie rozwiążę problemów społecznych ani politycznych, które doprowadziły do istnienia w Europie takiego miejsca jak Moria. Nie pomogę wszystkim, nie uzdrowię każdego. Z wielu powodów nie współpracuję z dużymi organizacjami. Nie podobają mi się niektóre ich metody, nie lubię być zależna. Lubię mieć jasność co do zaplanowanych działań pod każdym względem. Albo jeżdżę sama, albo z takimi fundacjami, których zarządzający są moimi przyjaciółmi i mam do nich 100% zaufania (do tego, jakie mają intencje i jak wydawana jest przez nich każda złotówka). Kolejnym warunkiem, jest to czy i jacy lokalni partnerzy są zaangażowani na miejscu. Co do projektu na Lesvos nie mam żadnych wątpliwości.

Z Mateuszem, prezesem Fundacji Dobra Fabryka poznaliśmy się w Zambii, w Kasisi wiele lat temu i to był początek naszej przyjaźni. Takiej prawdziwej o której się pisze w książkach . Pamietam historię, która przeżył Mateusz w Togo, co rano widując na plaży przy hotelu żebrzącego chłopca. Pewnego dnia zaprosił go do stołu. Okazało się, że chłopiec mieszka z ojcem i kilkoma braćmi w dużej biedzie, bo tata stracił niespodziewanie żonę i ledwo wiązał koniec z końcem zatrudniając się na rybackich łodziach. Mateusz zorganizował pomoc dla tej rodziny, której potrzebna była łódź, narzędzie pracy dla ojca. Potem, odwiedzając Togo co jakiś czas widział jak zmienia się ich życie, a chłopiec staje się nastolatkiem i nadal reaguje na widok Mateusza wielką radością. I o to w tym wszystkim chodzi. O uważność, otwarte serce, robienie czego się da tu i teraz, w tym konkretnym momencie, budząc w ludziach nadzieję.

Dzięki Katerinie i Nikosowi, którzy stworzyli Home for All i od lat robią dla tych ludzi mnóstwo dobrych rzeczy, łącznie z dostarczaniem chorym odpowiednio zbilansowanych posiłków, możemy w obozie poznawać też kolejne rodziny i dzieci i odpowiadać na ich bardzo konkretne medyczne problemy. To niezwykle ważne, bo nawet kiedy pomoc medyczna jest tu zorganizowana, to ludzie musza stać w ogromnych kolejkach, a poza tym często rezygnują nawet z próby proszenia o pomoc, bo są po prostu zagubieni, nieśmiali i zawstydzeni, albo zrezygnowani, bo bezskutecznie robią to kolejny już raz.

Dla mnie najbardziej wzruszające jest, kiedy dostajemy zaproszenie na obiad do namiotu, możemy szczerze rozmawiać, poznać się. Pomagając z Dobrą Fabryką jestem pewna, że pomoc dociera do konkretnego potrzebujacego dziecka, że nie ratujemy świata, ale konkretnego człowieka. Ludzie z obozu, których tu poznałam znam już po imieniu. Wiem, że Benny (3 tygodnie) musi mieć konsultację u ortopedy dziecięcego i jesteśmy w trakcie jej organizowania w Atenach, że kilkuletnia Maria ma prawdopodobnie alergie na mleko. Krótki wywiad wystarczył. Dotychczas dostawała tylko aspiryne na bóle brzucha. Teraz Home for All codziennie przygotowuje dla niej specjalne posiłki. Wiem, że inny maluch (6 miesięcy) ma niedrożne kanaliki łzowe i już wysłaliśmy jego mamie filmik z instruktażem, jak je masowac. Dla mnie pomoc choć jednemu dziecku to już 100 procent.

Moja znajoma napisała: „Ale ty tylko łatasz dziury a nie rozwiązujesz podstawowych problemow globalnych”. Tak, łatam i do tego czuję się powołana, staram się cerować porozdzierane serca, gasnącą nadzieję i marzenia, a czasem i ciała. Ważny jest dla mnie uśmiech i wdzięczność tych ludzi, którym ktoś zajrzał w oczy i których ktoś naprawdę zobaczył.”

Aleksandra Kosmęda