Potrzebujemy Waszej mobilizacji!

Bangladesz

Jest jednym z najbardziej zaludnionych i zarazem najbiedniejszych państw świata. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tu ponad tysiąc mieszkańców. W kraju mieszka blisko 150 milionów ludzi. W sąsiedniej Mjanmie od połowy 2017 roku tysiące Rohingów straciło życie. Spalono ich wioski, a ocalali ruszyli w kierunku granicy z Bangladeszem. W ciągu kilku miesięcy w strefie przygranicznej osiedlił się blisko milion uchodźców.

Garść informacji:
  • ONZ od początku nazywa prześladowania Rohingów czystką etniczną
  • Rohingowie to dziś najbardziej prześladowana grupa etniczna
  • w pobliżu miasta Cox’s Bazar znajduje się największy na świecie obóz dla uchodźców, liczący ok. 920 000 ludzi
  • 55% ludności w obozie to dzieci
wzbogacamy dietę i zapewniamy niezbędne produkty gospodarstwa domowego dla

kilkudziesięciu

najsłabszych uchodźców

27.03.2021

Trwa akcja ratunkowa w obozie Cox’s Bazar. Dostarczamy paczki żywnościowe i artykuły pierwszej potrzeby do najbardziej potrzebujących. Pracownicy obozowej świetlicy Dobrej Fabryki, którą strawiły płomienie, wciąż odszukują rodziny naszych podopiecznych. Wśród poszkodowanych przez pożar jest również Nur Bano i jej dzieci.

Nur Bano już raz uciekała przed płomieniami. Jesienią 2017 r. władze birmańskie po wieloletnich prześladowaniach Rohingów – mniejszości muzułmańskiej, którą wcześniej pozbawiono praw obywatelskich – postanowiły odebrać im również życie. Spalono trzy czwarte rohińskich wsi, a wobec ich mieszkańców z niewyobrażalnym okrucieństwem przeprowadzono czystki etniczne.

Tego dnia, jak co dzień Nur Bano poszła do studni po wodę, zostawiając szóstkę śpiących dzieci w domu. Męża już od dwóch lat nie było w domu. Został aresztowany przez armię birmańską i skazany na dożywocie za czyn, którego nie popełnił. Przy studni Nur Bano zobaczyła unoszący się nad wioską gesty, czarny dym. Rzuciła wszystko i ze łzami w oczach, ile sił w nogach, pobiegła do dzieci. Gdy dobiegła do wioski, jej chata stała już w płomieniach. Dwójka najmłodszych spłonęła żywcem. Pozostałą czwórkę poparzonych dzieci z płomieni pomógł jej wydostać brat męża.

W ubiegłym tygodniu wróciły wszystkie najgorsze wspomnienia, które od lat próbuje wymazać z pamięci. Co gorsza, po pożarze obozu do dziś nie odnalazł się najmłodszy z czterech synów. Gdy wybuchł pożar, nie było go w domu. Pewnie próbował odnaleźć drogę do mamy, ale płomienie szybko odcięły znane mu ścieżki i spowodowały w obozie wielki chaos. Mamy nadzieję, że gdzieś się schronił, ktoś się nim zaopiekował i że w końcu go znajdziemy.

Pożar, który w miniony poniedziałek wybuchł w największym na świecie obozie dla uchodźców, zniszczył ponad 9 tys. domów, trawiąc nie tylko jedyne schronienie dla 45 tys. ludzi, ale także z trudem gromadzony przez ostatnie cztery lata paraniewoli cały ich dobytek. Na miejscu trwa zorganizowana przez nas dystrybucja paczek z żywnością i artykułami pierwszej potrzeby. Zbieramy też fundusze na odbudowę domów i centrum dziennej opieki dla dzieci, które wybudowaliśmy dwa lata temu.

To niezwykłe jak szybko udało nam się zebrać większą część kwoty. Bardzo dziękujemy za Waszą solidarność i otwarte serca!!! Do końca zbiórki zostało nam nieco ponad 30 tys. Potrzebujemy Waszej mobilizacji!!! Zachęcajcie do wsparcia znajomych, udostępniajcie i dużo o nas mówcie, bo czasu mamy niewiele. Za kilka tygodni mieszkańców obozu czekają kolejne trudne chwile…

Zwykle na przełomie maja i czerwca zaczyna się pora monsunowa, w trakcie której obóz zmienia się w potoki płynącego błota, a domy osuwają się z wypłukanych wodą wzniesień. Opady i porywy wiatru są tak intensywne, że do tej pory wszyscy muszą znaleźć bezpieczne schronienie.

Przed nami ostatnia prosta! Zróbmy to!!!