Nie wiemy, jak potoczą się losy Ramina

Grecja

W 2015 przez greckie wyspy przeszło 856 tys. osób, a w 2017 i 2018  już tylko niecałe 30 tys. (według UNHCR). Ale już 2019 rok przyniósł wzrost – ponad 60 000 nowoprzybyłych. Praktyka pokazuje, że na Lesbos można utknąć na dobre kilka lat. Nikos i Katerina prowadzą na wyspie małą restaurację, w której każdy uchodźca może poczuć się jak w domu i za darmo zjeść posiłek.

Garść informacji:
  • pod koniec 2023 r. w obozie na greckiej na wyspie Lesbos jest ponad 3500 uchodźców, blisko 26% z nich to dzieci.
  • od początku 2015 r. przez greckie wyspy dotarło do Europy prawie 1 000 000 uchodźców
Dziennie zapewniamy ponad

330

posiłków dla uchodźców
Prowadzimy dystrybucję

posiłków i materiałów pierwszej pomocy

dla najbardziej potrzebujących, w tym dzieci, kobiet w ciąży i chorych
Opiekujemy się

5 ha gospodarstwem

które daje pracę i zaopatruje kuchnię w warzywa

12.02.2023

— Dziś nie ma za wielu klientów. Jest zimno i strasznie wieje. Wszyscy pochowali się u siebie i czekają ze strzyżeniem na cieplejsze dni — mówi Ramin, którego w obozie wszyscy nazywają Mr Barber.
Mr Barber urządził swój zakład w jednym z kontenerów. Przystroił ściany termicznymi foliowymi kocami. Maszynki, farby do włosów, szampony i odżywki kupił za ostatnie oszczędności. W Afganistanie pracował odkąd był dzieckiem. Kiedy na jednej z łódek dotarł do Grecji wraz z żoną i kilkuletnią córeczką, największym problem było dla niego to, że nie może pracować i dobrze się nimi zaopiekować.
W końcu wziął sprawy w swoje ręce. Oswoił nową rzeczywistość i znalazł w niej swoje miejsce. Otworzył zakład barberski, bo obóz nic nie zmienia. Tu też każdy chce byś sobą. Wyglądać. Czuć się godnie.
— Mój wniosek o azyl trafił już do kosza dwukrotnie. Na trzecie podejście brakło funduszy i chętnego prawnika, który zająłby się sprawą — mówi Ramin.
Nic nie obiecujemy, ale postaramy się mu pomóc. Przyjdziemy jutro.
Kolejnego ranka jesteśmy u niego z adresem i numerem telefonu prawnika, który zgodził się pomóc. Ramin ma łzy w oczach. Odbijał się od ściany chodząc do różnych organizacji. Miał nadzieję, że pomogą. W końcu się poddał. Jest wdzięczny. Ale „dziękuję” to dla niego za mało. Prosi, żebyśmy poczekali. Po chwili wraca z ciepłym, doskonale przyprawionym chlebkiem. Choć tak może się odwdzięczyć.
Nie wiemy, jak potoczą się losy Ramina. Najgorsze, że on sam nie wie. Trzymamy kciuki. Widząc jednak determinację, z jaką ludzie potrafią dbać tu o godną przyszłość dla swoich najbliższych, jesteśmy pewni, że mu się uda.