Dr John podrywa personel szpitalny i ruszają na pomoc potrzebującym

Demokratyczna Republika Konga

Drugi co do wielkości kraj w Afryce, kraj pełen paradoksów. Z jednej strony bogaty w zasoby naturalne (m.in. kobalt, miedź, koltan, ropa naftowa, diamenty, złoto), z drugiej jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych na świecie. Od dziesięcioleci Kongo pogrążone jest w przedłużających się konfliktach, które doprowadziły do powstania jednego z największych kryzysów humanitarnych na świecie.

Garść informacji:
  • Prawie 62% populacji (około 60 milionów ludzi) żyje w skrajnym ubóstwie, za mniej niż 2,15 dolara dziennie.
  • Aż 10 milionów ludzi wymaga natychmiastowej pomocy humanitarnej
  • 33 miliony ludzi pozbawionych jest dostępu do bezpiecznych źródeł wody i właściwych urządzeń sanitarno-higienicznych
  • liczne ogniska śmiertelnych chorób, w tym odry, malarii, cholery i wirusa eboli
  • ok. 11% wszystkich przypadków śmiertelnych spowodowanych malarią na świecie miało miejsce właśnie tutaj
Nasz szpital to ponad

27 000

procedur medycznych rocznie
Rocznie leczymy z malarii ok.

7000

pacjentów
Nasze położne odebrały

953

porodów w 2023 r.

22.01.2019

Wyobraźcie sobie, że kilka dni temu dr John zmobilizował 32 członków personelu naszego szpitala w Ntamugendze, by w czasie wolnym od pracy wspólnie odpowiedzieli na jedną z próśb papieża Franciszka.

Papież mówi, że czas wyjść na ulice, do ludzi potrzebujących. Doktor John wziął sobie ten apel do serca, stwierdził, że nie ma na co czekać i trzeba wykonać to, o co Franciszek prosi. „Nie czekajmy, aż chorzy przyjdą do nas, bo w odległych wioskach jest mnóstwo takich, którzy nie mają siły, by do nas dotrzeć. Poszukajmy ich sami!” Tymi słowami poderwał do akcji personel szpitala. Podzielił chętnych na siedem ekip składających się z lekarzy, pielęgniarzy, laborantów, a nawet sprzątaczek i ogrodników. Ruszyli w góry przeczesując zapomniane przez wszystkich trudno dostępne tereny. Większość mieszkańców już dawno stamtąd uciekła z powodu wojny. Ci, których udało się spotkać, nie mieli gdzie uciekać lub po prostu nie mieli na to siły.

Nasza dzielna ekipa po czterogodzinnej wspinaczce pod wysokie szczyty wulkanów dotarła do kilkunastu ubogich i chorych osób. Wzięli na drogę jedzenie, każdy to co miał w domu: leki, opatrunki, mydło i środki do dezynfekcji. Udzielili pierwszej pomocy, opatrzyli rany, umyli chorych, a odchodząc zostawili zapas mąki i ryżu, i obiecali, że wrócą znów. ONI SĄ NIESAMOWICI!!! Narażając własne życie, bo im dalej w głąb nieprzetartych szlaków kongijskiej dżungli, tym bliżej niebezpieczeństw i zasadzek rebeliantów.

Nie od razu wszyscy przyklasnęli pomysłowi doktora. Jedni poszli z przekonania, inni bo wypada, bo głupio odmówić szefowi. W trakcie wizyt wzruszeń było jednak tyle, że po powrocie wszyscy byli przekonani, że akcję trzeba powtórzyć.

Emocje personelu to jednak nic w porównaniu z reakcją wszystkich biednych i opuszczonych ludzi, którzy nie wierzyli własnym oczom, widząc lekarzy i pielęgniarzy myjących im nogi i wręczających im leki, środki higieniczne, zapas mąki, cukru i ryżu.

Jeśli chcesz dziś dołączyć do tej wielkiej produkcji dobra tam, gdzie potrzeba go najbardziej, odwiedź stronę naszego szpitala i zdecyduj jak chcesz się zaangażować.