Patrząc na bawiące się w kałużach dzieci, bardzo bolało, że patrzę na stracone pokolenie

Bangladesz

Jest jednym z najbardziej zaludnionych i zarazem najbiedniejszych państw świata. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tu ponad tysiąc mieszkańców. W kraju mieszka blisko 150 milionów ludzi. W sąsiedniej Mjanmie od połowy 2017 roku tysiące Rohingów straciło życie. Spalono ich wioski, a ocalali ruszyli w kierunku granicy z Bangladeszem. W ciągu kilku miesięcy w strefie przygranicznej osiedlił się blisko milion uchodźców.

Garść informacji:
  • ONZ od początku nazywa prześladowania Rohingów czystką etniczną
  • Rohingowie to dziś najbardziej prześladowana grupa etniczna
  • w pobliżu miasta Cox’s Bazar znajduje się największy na świecie obóz dla uchodźców, liczący ok. 920 000 ludzi
  • 55% ludności w obozie to dzieci
wzbogacamy dietę i zapewniamy niezbędne produkty gospodarstwa domowego dla

kilkudziesięciu

najsłabszych uchodźców

26.08.2022

Mateusz Gasiński: Wspomnienie z Bangladeszu z największego na świecie obozu dla uchodźców, które najbardziej utkwiło mi w pamięci to spojrzenie Nur Bano, młodej matki, która w bambusowym szałasie starała się stworzyć dla swoich dzieci dom. W jej oczach widać było z jednej strony zupełny brak nadziei, że jeszcze kiedykolwiek odzyska podstawowe prawa, z drugiej determinację, by choć jej dzieci jak najdłużej nie poczuły, że też są niechciane przez cały świat. To przerażone spojrzenie Momtaz, do której co chwile wracały obrazy płonącej wioski i mordowanych sąsiadów. To oczy Senowary, trzymającej na ręku dziecko o buddyjskich rysach, zwracających uwagę mieszkańców obozu. Wiadomo było, że pochodzi z gwałtu.

Ania Kieniewicz: Odwiedzając kolejne rodziny, czułam, jak bardzo ci ludzie są zapomniani przez cały świat. Patrząc na bawiące się w kałużach dzieci, bardzo bolało, że patrzę na stracone pokolenie, na dzieci bez przyszłości, bez szans na naukę, na marzenia. Pamiętam jak długo wracały do mnie obrazy masowych gwałtów i okrucieństwa birmańskiej armii. I ta trudna do uświadomienia sobie rzecz: w 2017 roku, zaledwie dwa lata przed tym jak po raz pierwszy ich spotkałam, doszło na świecie do ludobójstwa. To miało się już nigdy nie zdarzyć.

Tam każdy człowiek doświadczył krzywdy. Trauma jest normą. Obóz dla miliona osób, z których każda nosi na sobie rany fizyczne lub psychiczne.

Mateusz: Wiedzieliśmy, że musimy coś dla tych ludzi zrobić. Plan był taki, że zbudujemy centrum dla dzieci. Wyciągniemy ich choć na chwilę z marazmu i domów kipiących problemami.

Ania: Tam każdy człowiek doświadczył krzywdy. Trauma jest normą. Obóz dla miliona osób, z których każda nosi na sobie rany fizyczne lub psychiczne. Budując centrum, chcieliśmy dać odpocząć rodzicom, którzy każdego dnia walczą o przetrwanie, a dzieciakom pokazać, na czym polega dzieciństwo. Uczyć ich alfabetu, podstawowych rzeczy.

Mateusz: Bałem się tego, jak sprawić, by nasi darczyńcy zrozumieli, jak bardzo jesteśmy tam potrzebni. Jak sprawić, by ktoś w Polsce zrozumiał, że na drugim końcu świata są ludzie, którym w życiu cokolwiek możemy zmienić tylko my.

Ania: Ale się udało. Zbudowaliśmy niezwykłe miejsce. Kolorową oazę w samym centrum obozu, do którego chętnie przychodziły dzieci. Była tam biblioteka, sala edukacyjna, plac zabaw, pierwsze i jedyne w obozie kino. Nas cieszyło najbardziej to, że dzieci w końcu się śmiały i były szczęśliwe.

Mateusz: Ten gigantyczny wysiłek, który włożyliśmy w to miejsce miał sens, choć od początku wiedzieliśmy, że może nie trwać długo. Po ponad roku centrum spłonęło w największym w obozie pożarze. Dach nad głową straciło wtedy ponad 45 tysięcy osób.

Ania: Po pożarze wszystko się zmieniło. Chcieliśmy odbudować centrum, ale nie dostaliśmy pozwolenia. Obóz miał stać się dla miliona jego mieszkańców miejscem tymczasowym, bez edukacji, bez możliwości pracy i beż żadnych perspektyw. I tak jest do dziś.

Bezpaństwowcy, pozbawieni obywatelstwa, bez przyszłości, odarci z podstawowych praw człowieka, poza jedynym – prawem do dziennej racji żywności.

Mateusz: W międzyczasie na świecie wybuchło wiele innych kryzysów humanitarnych. O Rohingach niewiele osób już pamięta. I mimo że w międzynarodowych trybunałach toczą się procesy, nie zmieniają one nic w codziennym życiu mieszkańców największego na świecie obozu dla uchodźców. I wciąż mamy poczucie, że możemy zrobić więcej.

Ania: Od ludobójstwa mija właśnie 5 lat. Trudno nam pogodzić się z myślą, że to miejsce wciąż jest, że żyją tam ludzie, którzy są „niczyi”. Bezpaństwowcy, pozbawieni obywatelstwa, bez przyszłości, odarci z podstawowych praw człowieka, poza jedynym – prawem do dziennej racji żywności.

Mateusz: Nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, ale wciąż chcemy towarzyszyć tym, których spotkaliśmy. Wiem, że na odległość trudno poczuć taki związek z tymi ludźmi, jaki my czujemy, ale mocno wierzę w to, że nasza relacja z darczyńcami, zbudowana na zaufaniu i przekonaniu, że docieramy do ludzi, którzy bez nas sobie nie poradzą, wystarczy, by wspólnie im pomóc. To chorzy, okaleczeni, starsi, samotne kobiety i matki.

Ania: Pomóżcie nam sprawić, żeby nasi podopieczni w Bangladeszu poczuli, że ktoś o nich myśli, pomaga im nakarmić dzieci, kupić leki. Każdy Wasz zakup w Dobroczynne24 oznacza więcej niż jego wartość w złotówkach. To wyciągnięta w ich kierunku ręka i wyraźny sygnał, że nie są wszystkim obojętni.

Dokładnie pięć lat temu zaczęła się masowa czystka etniczna Rohingów. W ciągu kilku dni ponad 700 tysięcy prześladowanych przez lata mieszkańców Mjanmy (dawnej Birmy), uciekając przed śmiercią przekroczyło granicę z Bangladeszem. Dziś w pobliżu Cox’s Bazar, w największym a świecie obozie dla uchodźców, mieszka ponad milion Rohingów.

 

`