Poznajcie historię Lidii i jej syna Janviera

Demokratyczna Republika Konga

Drugi co do wielkości kraj w Afryce, kraj pełen paradoksów. Z jednej strony bogaty w zasoby naturalne (m.in. kobalt, miedź, koltan, ropa naftowa, diamenty, złoto), z drugiej jego mieszkańcy należą do najbiedniejszych na świecie. Od dziesięcioleci Kongo pogrążone jest w przedłużających się konfliktach, które doprowadziły do powstania jednego z największych kryzysów humanitarnych na świecie.

Garść informacji:
  • Prawie 62% populacji (około 60 milionów ludzi) żyje w skrajnym ubóstwie, za mniej niż 2,15 dolara dziennie.
  • Aż 10 milionów ludzi wymaga natychmiastowej pomocy humanitarnej
  • 33 miliony ludzi pozbawionych jest dostępu do bezpiecznych źródeł wody i właściwych urządzeń sanitarno-higienicznych
  • liczne ogniska śmiertelnych chorób, w tym odry, malarii, cholery i wirusa eboli
  • ok. 11% wszystkich przypadków śmiertelnych spowodowanych malarią na świecie miało miejsce właśnie tutaj
Nasz szpital to ponad

27 000

procedur medycznych rocznie
Rocznie leczymy z malarii ok.

7000

pacjentów
Nasze położne odebrały

953

porodów w 2023 r.

18.06.2020

Lidia w traumatycznych okolicznościach straciła rękę. Nie dopytujemy o detale, wiemy tylko, że była wtedy dzieckiem, a wokół szalała wojna. Życie stało się synonimem trudności nie do pokonania. Nie miała szans na rentę ani zasiłek. Taka opieka socjalna w Kongu po prostu nie istnieje. Wierzyła, że przez trudną codzienność pomoże jej iść mężczyzna, z którym się związała. Niestety, jak tylko zaszła w ciążę, chłopak zniknął bez śladu.

— Wtedy zaczęła się prawdziwa bieda — wspomina Lidia. — Jakoś próbowałam sobie radzić, ale jak pracować motyką tylko jedną ręką? — mówi. Głód zagościł na dobre w jej domu. Praca, opieka nad synkiem Janvierem, bywała zadaniem ponad jej siły. Mimo tego nigdy się nie poddała. Gdy mały Janvier zachorował na malarię, przyszła z nim do szpitala w Ntamugendze. Chłopak otarł się o śmierć. Hemoglobina spadła do poziomu, w którym ratunkiem mogła być tylko transfuzja krwi. Po kilku dniach leczenia Janvier poczuł się lepiej. Przebadaliśmy też mamę. Oboje trafili do naszego ośrodka dożywiania i są pod naszą opieką.

Wasze piątki, dziesiątki, dwudziestki, które zdecydowaliście się przekazać na zakup krwi w naszym kongijskim szpitalu, uratowały życie Janviera, a jego mamie przywróciły wiarę w ludzi.

Do końca maja zrobiliśmy 305 transfuzji krwi. 112 z nich były dla dzieci w wieku poniżej 5. roku życia.

Potrzebujących krwi przybywa. Co roku cena worka krwi rośnie o kilkadziesiąt procent. Dziś to koszt 50 zł. Jeśli możecie się dziś podzielić taką kwotą, będą to z pewnością najlepiej zainwestowane pieniądze. Jeśli nie możecie wspomóc naszych podopiecznych kwotą 50 zł, wesprzyjcie ich choć pięciozłotówką.

Lidia doświadczyła w życiu już wystarczająco dużo tragedii. Teraz tylko od nas zależy, ile doświadczy dobra.