– Kiedy umiera dziecko, to umiera się razem z nim. Nie da się być obok bez żadnego uczucia – mówi siostra Agnieszka, która towarzyszy Baracie od ponad trzech lat. – Po raz pierwszy zobaczyłam go w lutym 2022 roku, w Dzień Chorego. Ledwo oddychał, tak bardzo był opuchnięty przez niewydolność serca.
Mama Baraty siedzi przy jego łóżku i płacze. Widzi, jak jej dziecko gaśnie, i nie może nic zrobić.
Klinika we Francji przesłała wynik konsultacji kardiologicznej. Krótki jak wyrok: za późno na operację. Serce jest tak zniszczone, że każdy zabieg oznaczałby śmierć na stole operacyjnym. Pozostaje czekanie. I morfina.
Pielęgniarki śmieją się ze studentów szkoły medycznej, gdy ci chwalą się, że potrafią założyć pacjentowi wąsy tlenowe. – Nie ma czym się chwalić, nawet Barata umie to zrobić – żartują. Bo Barata, chociaż ma pięć lat, o umieraniu wie więcej niż większość dorosłych. Kiedy inne dzieci płaczą i wyrywają rurki, chłopiec samodzielnie je sobie zakłada. Wie, że potrzebuje tlenu, by spędzić z mamą jeszcze trochę czasu.
A my towarzyszymy im tam, gdzie medycyna skończyła już swoją pracę. Został tylko człowiek z drugim człowiekiem.
W Dniu Przyjaciela nie piszemy o łatwych przyjaźniach. Piszemy o tych, które wymagają odwagi. O byciu przy kimś nie dlatego, że może coś dla nas zrobić, ale właśnie dlatego, że już nie potrafi. Siostra Agnieszka pyta zatem umierające dziecko: „O czym marzysz?“
To porcja popcornu, gdy ból zelżeje. Przejażdżka na wózku, żeby jeszcze raz zobaczyć świat poza szpitalnym pokojem. Kolorowy samochodzik, który będzie tylko jego. Ulubiony sok, gdy znajdzie się siła, żeby go wypić.
Dla zdrowego dziecka to prozaiczna codzienność, a dla umierającego – ostatnie wielkie marzenia.
Możesz sprawić, że te marzenia się spełnią. Fundując Ostatnie Życzenie, dajesz umierającemu dziecku poczucie, że ktoś o nim myśli i że na tej trudnej, ostatniej drodze czeka na nie również kawałek szczęścia.