Namiastka normalnego dzieciństwa

Bangladesz

Jest jednym z najbardziej zaludnionych i zarazem najbiedniejszych państw świata. Na jeden kilometr kwadratowy przypada tu ponad tysiąc mieszkańców. W kraju mieszka blisko 150 milionów ludzi. W sąsiedniej Mjanmie od połowy 2017 roku tysiące Rohingów straciło życie. Spalono ich wioski, a ocalali ruszyli w kierunku granicy z Bangladeszem. W ciągu kilku miesięcy w strefie przygranicznej osiedlił się blisko milion uchodźców.

Garść informacji:
  • ONZ od początku nazywa prześladowania Rohingów czystką etniczną
  • Rohingowie to dziś najbardziej prześladowana grupa etniczna
  • w pobliżu miasta Cox’s Bazar znajduje się największy na świecie obóz dla uchodźców, liczący ok. 920 000 ludzi
  • 55% ludności w obozie to dzieci
wzbogacamy dietę i zapewniamy niezbędne produkty gospodarstwa domowego dla

kilkudziesięciu

najsłabszych uchodźców

18.02.2020

— Pierwszy raz mogłem zobaczyć tak dobrze działające miejsce w tej strefie kompletnego zamieszania i muszę przyznać, wywarło to na mnie życiowe wrażenie — tak napisał do nas podróżnik Mateusz Kaczan, który niedawno odwiedził nasze centrum dla dzieci i młodzieży w największym na świecie obozie dla uchodźców w Cox’s Bazar w Bangladeszu.

Trudno wyobrazić sobie, w jak dramatycznych warunkach żyje tu ponad milion Rohingów, najbardziej prześladowanej mniejszości narodowej. Żadne zdjęcia nie są w stanie oddać sytuacji mieszkańców obozu. Mateusz miał okazję. Spotkał ludzi, którzy uciekli z Birmy w trakcie czystek etnicznych i od dwóch lat tkwią w miejscu pozbawionym jakichkolwiek perspektyw.

Życie każdego z nich, nieważne czy kiedyś był bogaty czy biedny, zostało ograniczone do kilku metrów bambusowego schronienia i przylegającego do niego strumienia płynących ścieków. Ściśnięci całymi rodzinami, pozbawieni podstawowych praw, możliwości pracy, nauki i opuszczania obozu, od dwóch lat czekają na poprawę swojego losu. To ludzie z niezagojonymi ranami zadanymi ich ciałom i psychice z niewyobrażalnym okrucieństwem. Zaczęło się już o nich mówić „stracone pokolenie”.

Dla nas w Dobrej Fabryce nie ma ludzi straconych. Nie akceptujemy tego, że na tym świecie nie ma miejsca dla nas wszystkich, że się tu nie zmieścimy. Nie ma dla nas życia, które może być nielegalne, któremu można odebrać wszystkie prawa i zgasić nadzieję. Zamiast czekać aż świat zareaguje, postanowiliśmy działać.

We wrześniu ubiegłego roku w obozie otworzyliśmy centrum dla dzieci i młodzieży. Od kilku miesięcy działa ono na pełnych obrotach. Jego sercem jest przestrzeń przyjazna dzieciom – bezpieczne miejsce, w którym najmłodsi mogą po prostu być dziećmi: śpiewać, biegać i bawić się razem. Codziennie przychodzi do nas ok. 70 maluchów. Dla nich prowadzimy nieformalną edukację. Uczymy je liter, liczb, prostych działań matematycznych i kształtów. Dbamy też o to, by w specjalnie przygotowanych i wyposażonych kącikach tematycznych mogły rozwijać swoją kreatywność, rysując, odgrywając role i bawiąc się kukiełkami. Tu, jak same mówią, w przeciwieństwie do otaczającej je rzeczywiści, jest kolorowo i czysto, a w dodatku mają swój plac zabaw z huśtawką i ogród, w którym niedługo zbierzemy pierwsze plony: bakłażany, pomidory, okrę i pomarańcze.

Wielu naszych podopiecznych w trakcie najazdu wojsk birmańskich na ich wioski doznało traumy. Część została oddzielona od rodziców. Te dzieci są szczególnie narażone na wyzyskiwanie do pracy, wykorzystanie seksualne i handel ludźmi, który w obozie kwitnie. Staramy się, aby poprzez specjalnie dedykowane zabawy poznawały zasady bezpieczeństwa i ochrony osobistej. Z ich opiekunami kilka razy w miesiącu przeprowadzamy sesje pozytywnego rodzicielstwa, pokazując im, jak ważne jest wychowywanie dziecka bez przemocy i jak uchronić je przed zagrożeniami.

Opiekujemy się też starszymi dziećmi. One, już w pełni świadome swojego położenia, jeszcze dotkliwiej odczuwają rzeczywistość obozową, gdzie szanse na jakikolwiek rozwój są bliskie zeru. Dla nich prowadzimy w małych grupach zajęcia z krawiectwa, obsługi komputera i podstaw j. angielskiego. Na warsztaty z szycia często przychodzi więcej kursantek, niż mamy maszyn do szycia. Dziewczynki uwielbiają przerabiać swoje ubrania. Ostatnio zaczęły szyć dla siebie sukienki. Kolejnym etapem będą lekcje z wyszywania i haftowania. Do działającej w centrum małej biblioteki, w której młodzi mogą spędzić trochę czasu z książką, czasopismami i rówieśnikami przychodzi ok. 300 osób miesięcznie.

Wiemy, jak potrzebne jest to miejsce. Widzimy, jak zmieniły się dzieciaki, odkąd stworzyliśmy im przestrzeń wolną od zmartwień. Dla dzieci i młodzieży możliwość regularnego uczęszczania na zajęcia to powrót do normalności, za którą tak bardzo tęsknią. Dzień pobytu dziecka w naszym centrum to koszt 11 zł. To jest koszt, jaki musimy ponieść, by wszytko działało jak należy, by dzieci miały najlepszą opiekę, posiłek i dostęp do materiałów edukacyjnych. Mówiąc krótko, tyle kosztuje namiastka normalnego dzieciństwa. Jeśli my im go nie damy, nie da im go nikt!

Nie wahaj się! Ufunduj uśmiech dla jednego z naszych podopiecznych!