Niedawno, w okolicach Dnia Matki, prosiliśmy Was o wsparcie dla mam Rohingya. Mówiliśmy o kobietach, które zamiast kwiatów i śniadań do łóżka, dostały od losu piekło na ziemi.
Odpowiedzieliście tak, jak odpowiadacie zawsze – bez wahania. 277 osób zdecydowało się pomóc. Trzy osoby, często sobie nieznane, z innego kontynentu, złożyły się na jeden pakunek. Spotykały się w jednym geście, by jedna kobieta mogła poczuć się bardziej ludzko w nieludzkich warunkach.
To nie jest pomoc, która zmienia światową politykę, ale nie trzeba zmieniać całego świata. Wystarczy świat jednej osoby. Każda przekazana paczka przywraca człowieczeństwo. W obozie, gdzie ciało jest jedynym, co ci pozostało, dbałość o nie staje się ostatnią linią obrony. Kostka mydła i pasta do zębów to nie luksus – to prewencja nagroźniejszych chorób. Moskitiera rozpięta nad matą do spania wyznacza granicę terytorium bezpiecznego od malarii. Własnego, bezpiecznego świata, nawet jeśli ma on tylko dwa metry kwadratowe.
Nasza praca w Bangladeszu trwa. Możesz do niej dołączyć, fundując kolejną paczkę wsparcia. Każdego dnia walczymy o godność dla ludzi, o których świat wolałby zapomnieć.
PS. Nie wszystko, co robimy, mieści się w krótkim poście. Jeśli chcecie zaglądać za kulisy naszej pracy i dostawać z pierwszej ręki raporty o tym, jak Wasze dobro zmienia świat – zapiszcie się do naszego newslettera. To tam dzielimy się tym, co najważniejsze – bez skrótów.